Parafia Rzymskokatolicka Św. Łukasz Ewangelisty w Lipnicy Wielkiej
Parafia Rzymskokatolicka
Św. Łukasz Ewangelisty
w Lipnicy Wielkiej
O parafii / Zasłużeni parafianie Lipnicy Wielkiej

O parafii / Zasłużeni parafianie Lipnicy Wielkiej:

News

Piotr Borowy, Apostoł Orawy

 

      Oto sylwetka Zasłużonego Lipniczanina, Piotra Borowego, Apostoła Orawy, patrona Gimnazjum w Lipnicy Wielkiej w 30stu pytaniach i odpowiedziach przygotowana w maju i czerwcu 2010 roku jako zbiór czytanek na nabożeństwa czerwcowe.
      Źródłem dla poniższego opracowania jest tekst zredagowany w 2002 roku przez dra Emila Kowalczyka. Inspiracją do przygotowania sylwetki stała się uroczystość nadania imienia Piotra Borowego, Apostoła Orawy Gimnazjum w Lipnicy 16 czerwca 2010 r., której przewodniczył JE ks. Kardynał Stanisław  Dziwisz. Chodziło o to, by uczestniczącym w nabożeństwach przybliżyć postać wybranego Patrona.
      Teraz liczymy na to, że i Ty, Drogi Czytelniku zainteresujesz się niezwykłą Postacią pomocną w przeżywaniu naszych czasów. Zapraszamy też na grób Piotra Borowego na cmentarzu przykościelnym w Lipnicy Wielkiej w pobliżu zakrystii kościoła i pod tablicę pamiątkową Jemu poświęconą, wmurowaną w scianę zachodnią kościoła, na lewo od wejścia głównego (na zdjęciu poniżej).


       Co wiemy o dzieciństwie Piotra Borowego?

      Wiemy, że Piotr Borowy miał bardzo trudne dzieciństwo. Urodził się 152 lata temu, 28 maja 1858 roku w sąsiadujących z Lipnicą Rabczycach na Górnej Orawie (dziś na terenie republiki Słowacji). Jego ojciec to Jan, matka miała na imię Maria. Piotr przyszedł na świat w rodzinie rolników, jako siódme, najmłodsze dziecko w rodzeństwie. Nigdy nie poznał swego taty, bo ten zmarł jeszcze przed jego narodzeniem. Rodzina Borowych, raczej biedna, po śmierci ojca stanęła na skraju nędzy.
      Matka Piotra była zmuszona, by posyłać dzieci na służbę u bogatszych gazdów. Dzieci, w tym również i Piotr musiały zapracować na swoje utrzymanie. Nie było mowy o regularnej nauce dzieci w szkole. Najczęściej u bogatszych gospodarzy dzieci pasły bydło.

      Ile lat chodził do szkoły Piotr Borowy?

      Piotr chodził do szkoły „jacy jedną zimę”. Zaledwie kilka miesięcy. Nauczył się jednak czytać i uwielbiał czytanie. Bardzo szanował książki. W 19stym wieku książki były jeszcze bardzo drogie i trudno dostępne. Piotr nie miał pieniędzy, by je kupić. Najczęściej przychodził do proboszcza w Rabczycach i wypożyczał książki z biblioteki plebańskiej. Zdarzyło się, że kupił od wędrownego sprzedawcy „Żywoty świętych” księdza Piotra Skargi. Wydał na tę książkę dwa guldeny austriackie. Było to na tyle dużo, że jego matka gniewała się o to. Gazdowie narzekali, że jest rozrzutny, że za dużo pieniędzy wydał na rzecz zbędną.
      Piotr – choć tak krótko chodził do szkoły - był poliglotą. Znał wiele języków obcych. W rozmowie z mieszkańcami Rabczyc posługiwał się jak wszyscy gwarą orawską, ale potrafił czytać i rozumieć książki napisane w języku słowackim, czeskim, polskim i węgierskim.

      Na czym polegało przyumieranie Piotra Borowego?

    Był rok 1876. Piotr był już młodzieńcem. Miał 18 lat. W pewną niedzielę postanowił zerwać ze światem. Nie poszedł z kolegami na wiejską zabawę, mimo usilnego nalegania ze strony kolegów. Koledzy zachęcali go do zabawy, bo do tej pory lubili jego towarzystwo. Upozorował zemdlenie. Koledzy cucili go ale bezskutecznie. Kiedy pozostał sam, podniósł się i poszedł do kościoła. Tam długo się modlił. Powiadają, że w czasie tej modlitwy obiecał osobiście Bogu nie zawierać małżeństwa i stronić od alkoholu. Dalsze jego życie potwierdzi dojrzałość i stanowczość podjętej wtedy decyzji.
      Świadkowie tego wydarzenia opowiadali słuchaczom, że Piotr przyumiyroł, że miał widzenie, że kontaktował się z zaświatami. Byli i tacy, którzy uznali go za dziwaka. Sam Piotr niewiele mówił o przeżytej niespodziewanie przemianie.

 

         Co denerwowało Piotra Borowego najbardziej?

      Piotr publicznie złościł się na pijaństwo, rozpustę, zabobon, analfabetyzm. Pijaństwa nie trzeba tłumaczyć. Alkohol jest dla człowieka. Jednak przy spożywaniu alkoholu należy zachować umiar, bo inaczej szkodzi człowiekowi, zatruwa go. Nie powinni pić alkoholu młodociani i dzieci. Starsi nie powinni pić alkoholu w nadmiarze. Nałogowcy powinni odstawić alkohol zupełnie, bo ich zgubi. Złościł się Piotr, jeśli ktoś tak nie czynił.
      A co to jest zabobon? To przesąd, rozpowszechnione wśród ludzi przekonanie, które zamiast prowadzić do Boga – oddala od Niego. Zabobon przypisuje rzeczom lub związkom pomiędzy rzeczami tajemną moc. Obawa przed czarnym kotem przebiegającym nam drogę to zabobon. Zabobonem jest też wystrzeganie się trzynastego dnia miesiąca, albo podawania ręki przez próg. Nie grozi nam kolor sierści zwierzęcia, czy numer kolejnego dnia w miesiącu. Bardziej liczy się to, że chcemy komuś podać rękę, że jesteśmy mu życzliwi, niż to w którym miejscu to czynimy.
     Samo dziwne słowo wywodzi się od staropolskiego ‘bobonienia’. Bobonieli według naszych pradziadów wróżbici, którzy niezrozumiale, mrukliwie wypowiadali słowa swych zaklęć i tajemnych obrzędów. Na mrukliwe, niezrozumiałe i niepotrzebne przesądy denerwował się Piotr Borowy.

       Dokończenie odpowiedzi na pytanie: Co denerwowało Piotra Borowego najbardziej?

     Piotr denerwował się na rozpustę. Rozpusta to brak hamulców w życiu seksualnym. nadużywanie swobody seksualnej. Żyjemy jak Piotr w kręgu religijnym i kulturowym, w którym nie powinno się obnosić z zachowaniami seksualnymi. Pieszczota, pocałunek, zbliżenie seksualne nie powinny być wystawiane na widok publiczny i podglądane. Życie seksualne powinni podejmować kochający się, wierni sobie małżonkowie po zawarciu małżeństwa. Jeśli ktoś nie zachowuje opanowania i delikatności w zachowaniach seksualnych – staje się rozpustny. Nie byłoby molestowania seksualnego dzieci, nie byłoby masowego zabijania nienarodzonych, nie byłoby powiększającej się liczby rozwodów – gdybyśmy nie byli rozpustni. Dlatego Piotr denerwował się na rozpustę.
     Denerwował się też na analfabetyzm, czyli na brak umiejętności czytania i pisania. Tu miał szczególnie wiele do powiedzenia, bo gdyby nie chciał nauczyć się czytać i pisać – nie musiał tego uczynić. Nikt by się nie dziwił, że biedny parobek z XIX wiecznych Rabczyc nie umie czytać i pisać jak wielu jego kolegów. Ale on chciał umieć czytać i pisać. I nauczył się. Nie dziwne więc, że denerwował się, gdy inni tego nie chcieli albo zaopuszczali się w umiejętności czytania i pisania.

      Jak to się stało, że Piotr Borowy stał się misjonarzem?

    Po prostu. Wymłócił zebrany wcześniej owies i jęczmień jak każdy inny gazda w Rabczycach. Nastała zima. Było więcej czasu w gospodarstwie, więc zaczął wędrować po wsi i nauczać. Uczył spotkanych katechizmu. Słuchano go i przyjmowano w kolejnych domach najpierw z ciekawości. Co też może powiedzieć ten, co przyumiyroł. Potem słuchano go z coraz większym zainteresowaniem. Słuchano go w Rabczycach, potem w Polhorze, w Rabczy. W Lipnicy Wielkiej przyjęto go ze szczególnym zainteresowaniem. U hrubego gazdy zamieszkał na bodaj dwa tygodnie i dalej nauczał. Słuchający stawali się bardziej religijni. Wstępowali do bractw wstrzemięźliwości i grup modlitewnych. Po nauczaniu Borowego lepiej rozumieli swą grzeszność, potrzebę poprawy. Częściej się spowiadali.

     Jak wysoka była pensja którą pobierał Piotr za wygłoszone rekolekcje?

      Po Rabczycach, Lipnicy Wielkiej, Rabczy i Polhorze przyszła kolej na rekolekcje Piotra, gazdy-misjonarza w Vitanowej, Brezovicy, Suchej Górze i w Głodówce. Rosła popularność i doświadczenie wędrownego misjonarza. Piotr był wdzięczny gospodarzom przyjmującym go za dach nad głową i wyżywienie. Z pewnością trudno w to dziś uwierzyć, ale Piotr nie pobierał żadnej dodatkowej zapłaty za wygłoszone misje. Opowiadają, że raz w Suchej Górze otrzymał płótno na koszule. Czasem ktoś pomógł mu kupić kolejną pobożną książkę do biblioteczki kaznodziejskiej, albo sfinansował zakup życiorysu któregoś świętego.
      Zwykle jednak dwadzieścia lat swojej misjonarskiej działalności Piotr traktował jako służbę Chrystusowi. Uważał, że jego ubóstwo i bezinteresowność najskuteczniej przekonają słuchaczy do misji, które głosi w imieniu Chrystusa.

     Jak wyglądał warsztat kaznodziejski Piotra Borowego?

    Jego warsztatem była biblioteczka plebańska proboszcza w Rabczycach oraz kilka książek, które sam posiadał. W czasach Piotra Borowego nie było jeszcze laptopów, palmtopów, czy telefonów komórkowych.

    Wejdźmy z Piotrem do biblioteki na plebanii w Rabczycach. Przejrzyjmy książki z których korzysta Piotr. Najchętniej zagłębia się w lekturze „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis i „Żywotów Świętych”. Często zagląda też do „Świątyni Pańskiej” czyli zbioru kazań na uroczystości całego roku zredagowanego przez księdza Szymona Starowolskiego z Tarnowa. Czerpie przykłady do swych kazań z obszernej czterotomowej pozycji „Dzieło homilijno-kaznodziejskie” ks. Józefa Męcińskiego. Wielokrotnie powraca do kazań niedzielnych ks. Adama Ablewicza.
      Piotr nie musiał zaglądać do katechizmu kościoła katolickiego, bo znał go na pamięć. To samo, jeśli chodzi o „Objawienia św. Gertrudy i Katarzyny Emmerich”. Znał tą książkę w szczegółach i przytaczał z pamięci długie fragmenty z niej zaczerpnięte.
     Piotr prenumerował i czytał prasę katolicką. Słowackie czasopismo „Królewna Różańca Świętego” i polskie „Posłaniec Serca Jezusowego”, Rycerz Niepokalanej” i „Przewodnik Katolicki”.    

        Czy Piotr Borowy miał kolegów?

      Tak, miał. W sześć lat po przyumiyraniu Borowego przyłączył się do niego Albert Szymek z Lipnicy Małej. Potem dołączył Józef Kocur z Rabczyc i wreszcie Józef Hrubos z Mętnego. Wszyscy wstąpili do III Zakonu św. Franciszka w Trstenej i nazywali siebie braćmi. Innych też prosili żeby ich tak nazywali. Mieszkali w budowanym przez siebie domu. Powstał swoisty rabczycki klasztor stanowiący zaplecze modlitewne dla pracy misyjnej Piotra. U rabczyckich tercjarzy panowała dyscyplina i wierność złożonym Bogu obietnicom. Zdarzyło się, że Albert Szymek wybrał jednego wieczoru grę na harmonii i hulankę. Piotr następnego dnia odesłał Szymka do Lipnicy Małej oddając mu wszystko, co ten wniósł do ich wspólnego domu w Rabczycach.
     Po odejściu Szymka bracia podzielili się pracą w domu. Józef zajmował się zwierzętami w gospodarstwie: koniem i krową. Paweł był kucharzem i opierał braci. Piotr wyjeżdżał, by prowadzić misje ludowe w okolicy. Wszyscy pracowali też na skrawku ziemi, który posiadali, wyrabiali u sąsiadów. Codziennie uczestniczyli we Mszy św. Nawet pracując w polu nie opuszczali modlitwy Anioł Pański. Byli lubiani i szanowani we wsi.

      Czy Piotr Borowy miewał american dreams (sny o Ameryce)?

     Piotr Borowy wyjechał do Ameryki w wieku 31 lat, w 1889 roku. Nie śnił o niej jako o nowym, bogatym, kolorowym świecie zapewniającym dostatnie życie. Raczej żal mu było opuszczać rodzinne Rabczyce. Jeszcze bardziej żal było mu przerywać działalność misyjną na Orawie. Wyjechał niechętnie, właściwie przymuszony, by zdobyć pieniądze na spłacenie długów zaciągniętych przy budowie domu. Przebywał w Ameryce półtora roku. Zarobił tam mniej niż się spodziewał, bo trafił na lata kryzysu gospodarczego.
     Z uwagą jednak obserwował życie pędzące wokół niego zbierając nowe doświadczenia obywatela świata. Uczył się różnic, podobieństw i wskazań dla człowieka żyjącego po tej i po tamtej stronie Atlantyku. Poszerzał się jego duchowy horyzont, który póżniej wykorzysta w swej patriotycznej i misjonarskiej działalności. 

        Co łączyło Piotra Borowego z passe-partout?

     Passe-partout to papierowe, lub tekturowe obramowanie portretu, sztychu lub fotografii. Piotr Borowy umiał wykonywać passe-partout. W ogóle poznał rzemiosło introligatora. Łukasz Kruczkowski, ojciec Leona, autora Niemców tak pisał o wizytach Piotra Borowego w pracowni introligatorskiej Emila Schrotta przy ulicy św. Tomasza 28 w Krakowie: Piotr Borowy traktował zawód po amatorsku, nie pragnął żadnych dowodów kwalifikacyjnych...Dziwny to był człowiek...fenomenalnie sposobny do każdej pracy...Bywało tak. Staje obok współpracownika wykonującego pracę dla niego zupełnie obcą jak passe-partout, czy inny jakiś drobiazg subtelnej galanterii. Spojrzy i równocześnie z nim rozpoczyna tę pracę z zadziwiającą precyzją; posądziliśmy go, że znał ją i tylko udawał, że ją po raz pierwszy widzi...ale nie...każdej chwili mógł w oczach naszych: naprawić zegarek, podzelować buciki, zaprojektować i wykonać jakieś cacko robotą snycerską, czyli wyrzeźbić w drewnie. Piotr stał się introligatorem bo bardzo potrzebowali z braćmi pieniędzy na sfinansowanie budowy nowego domu w centrum Rabczyc, w którym zamierzali założyć księgarnię, a poza tym szanował książki i chciał obronić każdą z nich przez zniszczeniem.  

       Jakie klocki układał Piotr Borowy?

     W 1895 bracia w Rabczycach zakładają księgarnię w nowym domu. Rozprowadzają kalendarze katolickie, broszury, książki. Współpracują z wieloma księgarniami i wydawnictwami publikacji polskich i słowackich. Prowadzą też w nowym domu pracownię introligatorską. Mają tyle pracy, że ciężko im nadążyć z wykonaniem zamówionych zleceń oprawy książek.
    Schyłek XIX w. to okres przełomowy w życiu Piotra Borowego. Kończy on swe misjonarskie wędrówki. Postanawia oddziaływać na słuchaczy głównie słowem drukowanym. Uważa, że dobra książka obecna pod strzechą gospodarzy, zwielokrotniona licznym nakładem może jeszcze więcej dobrego zdziałać niż pojedynczy misjonarz. Piotr zauważył również, że książkę należy zminiaturyzować, bo grubych książek nie ma czasu czytać na wsi. Tak powstały klocki, czyli 2-3stronicowe ulotki rozprowadzane przez Borowego i braci na całej Orawie u schyłku XIX w. Można je obejrzeć w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem. Zapoznajmy się z kilkoma tytułami tych osobliwych klocków Borowego: Modlitwa do Najświętszego Języka Chrystusowego cierniem przebitego, Pieśń o św. Łazarzu, Pieśń nowa o sierotach w nędzy narzekających, Dekret sądowy na śmierć niewinną Pana Naszego Jezusa Chrystusa od starosty pontskiego, Piłata wydany, czy też Modlitwa w ciężkim umartwieniu wielce skuteczna, osobliwie podczas pokus dręczących. Wzruszające i pouczające piotrowe klocki.    

         Czy Piotr Borowy wybrałby się na pielgrzymkę góralską, albo pielgrzymkę „Sursum Corda” gdyby dziś żył?

      Z pewnością. Można nawet powiedzieć, że to właśnie on był jednym z pionierów pielgrzymowania z Orawy do sanktuariów. Byłby i dziś sprawdzonym przewodnikiem pielgrzymkowym.
      Piotr często organizował grupy pielgrzymów z różnych wiosek orawskich do Kalwarii Zebrzydowskiej, do Częstochowy, do Ludźmierza, czy do Bobrowa lub Mętnego na Słowacji. Postoje dla pielgrzymów organizował podobnie jak dziś się to czyni - przy kapliczkach, lub kościołach parafialnych. Dbał o opiekę duchową, o rekolekcje w drodze i o zakwaterowanie dla swej pielgrzymiej trzódki. Często pośredniczył też w przekazywaniu intencji Mszy św. od wiernych pozostających w miejscu zamieszkania do ojców, czy księży pracujących w wybranym sanktuarium, do którego pielgrzymkę urządzał. W niedziele w domu braci w Rabczycach gromadził wcześniejszych pielgrzymów, którzy wstąpili do koła różańcowego na wspólne odmawianie różańca. Dbał w ten sposób o podtrzymanie ducha pokuty u wiernych i ich pobożności maryjnej w czasie do następnej pielgrzymki.

       Jak wyglądała prywatna część domu braci prowadzonego przez Borowego  w Rabczycach?

        Skromnie. W ich klasztorze nikt nie widział poduszki albo pierzyny. Piotr spał na prostym łóżku z przeciągniętym wzdłuż metalowym prętem. W swoim pokoju albo lepiej, zakonnej celi Piotr posiadał wykonany własnoręcznie ołtarzyk Męki Pańskiej. Często się przed nim modlił, a nawet niejednokrotnie biczował, by współcierpieć z Chrystusem za grzeszników.
      Bracia hodowali kury ale opowiada się, że wiązali im szmaciane gałgany do łapek, by nie grzebały w ziemi sąsiadów. Mieli też krowę, ale wyprowadzając ją na pastwisko zakładali jej rodzaj własnoręcznie wykonanego koszyczka, albo kagańca, by nie podjadała sąsiedzkiej trawy. Po przejrzeniu inwentarza w oborze i zapasów zgromadzonych w stodole można też poznać jadłospis braci. Jedli zdrowo, skromnie i typowo dla gazdów orawskich. Mleko, pieczywo, nabiał, jaja, co jakiś czas mięso. Niezbyt często, bo nakładali na siebie prywatne okresy postu.

      Jakie wyróżnienie otrzymał Piotr Borowy od rabczyckiego proboszcza?

    W dowód zaufania i uznania dla zasług Borowego dla odnowy życia religijnego w parafii proboszcz rabczycki mianował go kościelnym w kościele parafialnym. Stało się to po powrocie Borowego z Ameryki, czyli ok. r. 1891. To było dla Piotra naprawdę wielkie wyróżnienie. Gazdowie i gaździny mieli dla niego jeszcze więcej szacunku. Wzrosło jego znaczenie jako bliskiego współpracownika proboszcza.

    Pisarz słowacki Milo Urban rodem z Rabczyc tak uwiecznił postać kościelnego Borowego w swej książce 'Zelena Krw': „Ruch przed zakrystią. Migają ministranckie komże. Kościelny Borowy długą palicą zapala świeczki, a przy tym strzela oczami jak ryś po pełnym kościele. Upewnia się, czy gdzieś o czymś nie zapomniał. Nie. Nie zapomniał. Po nim po chwili wychodzi do ołtarza proboszcz Marchewka”.  
      Najbardziej cieszyła Borowego możliwość codziennej posługi przy świętych obrzędach dokonywanych na ołtarzu. Pomimo obowiązków codziennie uczestniczył we Mszy św. przyjmując nabożnie komunię św.

       Jak wykonać sulkową maść Piotra Borowego?

     Dokładnie niewiadomo. Piotr zabrał szczegółową procedurę przygotowania maści do grobu. Wiadomo, że, by ją wykonać – trzeba mieszkać albo przynajmniej pojawić się na Orawie. Podstawowe bowiem składniki do wykonania maści to żywica, zioła i woda ze źródełka Piotra Borowego, którego ujęcie znajduje się przy rabczyckiej drodze w Lipnicy.

      Piotr sam wytwarzał, stosował i zalecał tą maść na zranienia i inne dolegliwości. Jeśli chodzi o wodę ze źródełka Borowego, to słyszano, że mieszkańcy innych orawskich wiosek przyjeżdżają po tę wodę do Lipnicy, albo, że wyjeżdżający do znajomych, czy krewnych w Stanach Zjednoczonych pamiętają, by się w nią zaopatrzyć.
     Pamięć potomnych o tym, że Pieter wytwarzał maść sulkową i udzielał porad z zakresu medycyny ludowej kolejny raz potwierdza autorytet Borowego w orawskich wsiach pogranicza. Zwłaszcza w okresie niskiego stanu opieki zdrowotnej na Orawie na początku XX w.

      Czy Piotr Borowy wziąłby udział w wyborach prezydenckich, gdyby dziś żył?

      Najprawdopodobniej tak. Piotr prowadził działalność wolnościową i niepodległościową. Pisał utwory o charakterze patriotycznym. Na kilka godzin przed ogłoszeniem ciszy wyborczej przeczytajmy jeden z takich tekstów Borowego:
      "Nie trzeba nom urzędników, co na wysokich koniach siedzą, ale takich, co równo przy ludzie stojo, jego biedę i niedolę widzą. Nie trzeba nom tych, co na rogatych bykach siedzą, drugich pobodujo, coby sobie wiyncyj zagarnąć. Nie trzeba nom tych, co na brzuchatych i zbabranych wieprzach siedzo, bo z tych jest nowiyncej bezrobotnych i chorych po śpitalach i są ciężarem dla państwa. Nie trzeba nom ani tych, co na zymbatych tygrach siedzo, seiljakich bezbożników i masonów, bo zjodajo owiecki a wilki sznujo i wychowujo. Nie trzeba nom ani tych, co na krzywych hienach siedzo, bo wygrzebujo, co jest ukryte w ludzkiej i krajowej kumorze, martwym spokoju nie dajo i nic nie jest pewne przed nimi. Nie trzeba nom ani tych, co siedzo na żółwiach, gdzieś tam w kanałach, bo pracy potrzeba, bo pracowici ledwie siebie wyżywić mogą, a tu jesce za leniwca zdrowego, mocnego potrzeba rąk dokładać, a on może hulać i tańcować. Pod rządami takich ludzi państwo nie bedzie państwem, ale jaskinią zbójów, co ich Pon Jezus tak pomianowoł.

      Co budzi w życiorysie Piotra Borowego największe emocje i kontrowersje?

     To, że opuścił ojcowiznę w Rabczycach, przenosząc się na ostatnie lata życia do Lipnicy. I to, że jeśli Rabczyce dziś są słowackie, a Lipnica polska, to że Słowak z urodzenia zaangażował się jako polski patriota. Ale miał powody. Po pierwsze, jak już wcześniej zaznaczyliśmy w Lipnicy był zawsze serdecznie i hojnie przyjmowany. Po drugie zraził się do ówczesnej Czechosłowacji, którą reprezentowali żołnierze strzelający do krzyżów i figur przydrożnych. Wspomina o tym ks. infułat Machay w artykule 'Po zgonie Piotra Borowego i Wojciecha Halczyna' : „Gdy strzały karabinowe żołnierzy czeskich druzgotały krzyże i figury przydrożne, w Polsce zmartwychwstającej ujrzał przystań państwa Bożego, pod którego skrzydła opiekuńcze chciał oddać nie tylko polskie części Orawy i Spisza, ale i całą Słowaczczyznę.(...) Borowy do śmierci miał do nas szczery żal, że nie staraliśmy się o połączenie Słowaczczyzny z Polską”.   

     Piotr Borowy rozumiał, że tu, na ziemi pielgrzymujemy ku Ojczyźnie niebieskiej. Marzył o zbudowaniu społeczeństwa kierującego się szacunkiem, braterstwem i miłością. 

        Jak oceniali Piotra Borowego księża i politycy?     

      O życzliwości proboszcza rabczyckiego dla Piotra już wspominaliśmy. Również inni księża, w parafiach, w których Piotr gościł przyjmowali go życzliwie. Potwierdza to fakt, że jeszcze przed wybuchem I wojny światowej powstała wśród księży na Orawie myśl, by wystarać się u biskupa o przygotowanie do święceń kapłańskich na specjalnych, indywidualnych warunkach dla Piotra Borowego. Przecież ślubował i wypełniał bezżeństwo, nie ulegał nałogom, żył ubogo i posłusznie, w duchu rad ewangelicznych, modlił się wiele i gorliwie. Posiadał wiedzę teologiczną, którą zawsze w okresie przygotowania do święceń można było poszerzyć i ugruntować. Pożoga wojenna nie pozwoliła spełnić zamierzenia, ale sama intencja jest dowodem szacunku kapłanów dla Piotra.
       Politycy też cenili jego osobę. Zaproponowali mu w latach 20stych poprzedniego wieku przyjęcie godności senatora, ale nie zgodził się na to, raz, ze względu na słabnące zdrowie, a dwa, ponieważ był skromnym człowiekiem i wręcz obawiał się zaszczytów.

       Jak Piotr Borowy stał się osobą medialną? 

     Najpierw na plebanii w Lipnicy Wielkiej. Proboszcz, ks. Ferdynand Machay, jego siostra Józefa, później żona Emila Miki, jego wikariusz Józef Buroń i Pieter przygotowywali tu polskie broszury i odezwy, zbierali gazety, otrzymane potajemnie zza czeskiej granicy, z Nowego Targu agitując na rzecz przyłączenia Orawy i Spisza do odradzającej się Polski. Potem w Poznaniu, gdzie ks. Machay, prof. Rouppert, gazda Wojciech Halczyn z Lendarku i Pieter spotkali się z ambasadorem Nulensem, prezydentem misji koalicyjnej w Polsce. Potem wreszcie w Paryżu, podczas trwających blisko miesiąc spotkań przygotowujących najważniejsze, z prezydentem Stanów Zjednoczonych, Wilsonem.

     Gazdowie odziani w strój regionalny, szczerze religijni i prosto mądrzy interesowali Paryżan i gości konferencji pokojowej. Ks. Machay wspomina: Zrobili sensację swoimi sukiennymi portkami i cuzeckami. W pierwszym tygodniu nas tylko oglądali. Nie wiedzieli co to za ludzie mogą być. Dużo razy się wypytywali, czy my nie z Turkiestanu, Syberii albo Rumunii. Ale gdy pisma paryskie i kina przyniosły fotografię naszych gazdów z potrzebnym wyjaśnieniem, że to órale ze Spisza i Orawy, Polacy przez Czechów prześladowani, popularność gazdów stała się wielka.
    
Pamiętamy z przekazów, że spotkanie z prezydentem USA nie przyniosło spodziewanych przez delegację efektów. Piotr bolał, że jego rodzinne Rabczyce pozostały po stronie Czechosłowacji. W polityce jak zwykle, od deklaracji do wypełnienia zapewnień daleka droga. Nadto gazdowie w swych czeskich wioskach za zdradę ich ojczyzny nie mogli już zamieszkać. Ale zabiegi przygotowujących się do spotkania były imponujące i przekonujące.

       Kto był wzorem proboszcza dla Piotra Borowego? 

      Był to ks. Wojciech Blaszyński, proboszcz w Sidzinie, pochodzący z Chochołowa. Piotr słyszał go tylko raz, gdy ze starszymi wybrał się do Sidziny na odpust Matki Bożej Szkaplerznej. W rok po tym spotkaniu w czasie liturgii w Sidzinie ks. Blaszyński uległ wypadkowi przy budowie kościoła w rodzinnym Chochołowie i zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Piotr cenił prowadzoną przez proboszcza Blaszyńskiego szkółkę parafialną sidziniarek. Proboszcz katechizował sidziniarki a one wiernych w swych rolach w parafii, w wolnym czasie, po zajęciach gospodarskich. Piotr zgromadził skrzętnie pouczenia, które sidziniarki zapamiętały ze spotkań z proboszczem. Sam katechizując często się do nich odwoływał. Spisał je pod koniec swego życia w dziele „Nauki ks. Blaszyńskiego z Sidziny”   

      Jaki sąd wydał wyrok na Piotra Borowego? 

      To był sąd grzesznika Pietra nad samym sobą. Pieter nie wszedł nigdy w kolizję z prawem do tego stopnia by wytoczono proces przeciw niemu jako oskarżonemu, ale dokonywał surowego sądu nad samym sobą. Spisał te wyznania w dziełku ascetycznym „Sąd grzesznika nad samym sobą”  Przeczytajmy fragment:

      Jestem ubogi we wszystkim, ale żądze moje i myśli są jak pysznego bogacza. Jestem cichy, ale wtedy, gdy mnie ktoś chwali, a zaś, gdy mi ktoś te rzeczy bierze, co ja za swoje uważam, to wtenczas ja się kłócę, choć nic swojego nie mam.
      Miłosierdzie gdy mi kto czyni, to bardzo lubię, ale odwdzięczyć się za to, to ja się jeszcze nigdy o tym nie uczył. Życzę sobie, żeby być błogosławionym, lecz gdy błogosławieni pracują, to ja im się przypatruję spokojnie, ręce moje na dół spuszczone, siedzę, albo wyleguję się wtenczas.

      W sądzie grzesznika nad samym sobą Pieter był skruszonym oskarżonym i surowym sędzią we własnej sprawie.

       Co wspólnego miał Piotr Borowy z świątynią jerozolimską? 

      Wiele wspólnego. Napisał bajkę „O siedmioramiennym świycniku generała Tytusa”. Czyli o menorze, która była przechowywana w świętym miejscu świątyni Heroda w Jerozolimie. Przeczytajmy fragment tej bajki:

     „Kiedy generał rzymski Tytus zwyciezół Żydów w Palestynie, do Rzymu wprowadzili go przy dźwiękach trąb i śpiewów. Przed nim nieśli złoty śiycnik siedmioramienny., na którym Żydzi polili siedem grubych świec podcas urocystości religijnych. Gdy tyn świecnik Rzymianie wziyni, to i koniec państwa żydowskiego ogłosili.    
     Taki świycnik musi być i w Polsce i musi sie na nim polić siydym świyc: miłość, praca, wola prowda, ciyrpiynie, sprawiedliwość i religia katolicko. Tych siydym świec musi sie nieustannie polić, aby Polska była nieustannie mocno. To wom pedzioł ks. Piotr Skarga przed rozbiorami, to wom powiado i chłop, Piotr Borowy, po zmartwychwstaniu Polski. (...)
      Do syćkich sześciu świyc koniecnie jest potrzebno świyca siódmo: religia katolicko, bez której miłość sie myli, praca głupieje, wola nierozgarniynto, prowda niejasno, ciepiynie nie wytrzymałe, sprawiedliwość odrzucono – kraj cały wyglądo jak dom bez okien, do którego w worku nioso światło. Bez religie katolickiej państwo podobne do dziecka, co sie niezywe urodziło i jesce umarło”
.

      Niech i dziś taki świecznik płonie dla naszej Ojczyzny i dla Orawy.

       Czy Piotr Borowy bał się śmierci?

       Piotr nie bał się śmierci w jej istocie. Bał się śmierci rozpaczliwej, śmierci bez nadziei. W Sądzie grzesznika nad samym sobą na cztery miesiące przed śmiercią Piotr pisał: Mam wielki pociąg do tych rzeczy, które lubię. Choćby były dla mnie złe, to mnie nic nie obchodzi i dlatego - co będzie ze mną? Nie mam siły...dziwniem słaby, aby zdziałać coś cnotliwego, a ponieważ człowiek bez cnoty jest nieczłowiekiem – co będzie ze mną? Raduję się, gdy swoją wolę wykonam...i w końcu ta moja wola mnie dręczy i trapi...tedy co będzie ze mną? (...)   
    Kto jest związany marnymi rzeczami, ten jest prowadzony na placówkę śmierci bez nadziei.
Umierać bez nadziei: to jest rzecz straszna i okropna. Takie rzeczy widział ja!
    
Piotr widział takie rzeczy, takie zachowania, ale ich nie naśladował. Po pracowitym i surowym życiu w skrusze przygotowywał się na śmierć. Ufamy, że śmierć nie była dla niego rozpaczliwym końcem wszystkiego, że stała się spełnieniem pokładanej w Bogu nadziei.

       Co wiemy o pogrzebie Piotra Borowego?

     Umarł w 74 roku życia 18 stycznia 1932 roku. Ks. Machay wspomina jego pogrzeb: Bóg, któremu wiernie służył od 18 roku życia i w którym pobożnie zmarł jest z całą pewnością jego błogą własnością. Komunię św. przyjął pół godziny przed zgonem. Gdy się ostatnie chwile zbliżały rzekł do braci – Teroz mnie nie opuscojcie i modlijcie sie do św. Józefa, patrona dobrej śmierci.
     Pośmiertnie został oznaczony Medalem Niepodległości i Krzyżem Polonia Restituta. Jego pogrzeb w Lipnicy Wielkiej z udziałem przedstawicieli rządu był manifestacją narodowo-religijną.
     W rok po śmierci Pietra, w kwietniu 1933 roku z inicjatywy ks. infułata Machaya powstał w Krakowie komitet uczczenia pamięci Apostoła Orawy. Jeszcze w tym samym roku odsłonięto tablicę pamiątkową wmurowaną w ścianę kościoła w Lipnicy Wielkiej zaprojektowaną przez artystę krakowskiego Karola Hukana. W 1939 r. tablica zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Ponownie wmurowano nową tablicę ufundowaną przez ks. Prałata Bolesława Kołacza w roku 1992, w 60tą rocznicę śmierci Pietra. 

        Co mówią potomni o Piotrze Borowym? (1)

       Małgorzata Kubacka wspomina: "Gdy Pieter umierał miałam 12 lat. Pamiętam go modlącego się w kościele. Matka wskazywała mi go jako wzór pobożności. Pouczał nas, dzieci, jak się zachowywać. Nie krzyczał na nas. Posługiwał się krótkimi, obrazowymi przykładami. Żył skromnie. Nie szukał wygód. Nie wynosił się nad innych. Nie dostrzegłeś u niego pychy. Nie odmawiał bliźnim pomocy, a przecież sam jej potrzebował , bo u nich się nie przelewało. Znane są specjalne koszyki, które wykonywał dla krów i zakładał im by nie zeżarły trawy z zagonu sąsiadów. Dbał o zgodę sąsiedzką. Ludzie już wtedy mówili: żyje jak święty i będzie świętym".

        Co mówią potomni o Piotrze Borowym? (2)

      Hermina Janiczak świadczy o Pietrze: "Był religijny i pobożny. W kościele często zostawał dłużej niż inni. Modlił się w klęczniku, który sam sobie wykonał. Żył tak, jak Bóg przykazał. Nie zazdrościł nikomu. Szerzył naukę Jezusa.
      Pamiętam, że odważnie walczył z pijaństwem. Karczmarze wynosili wódkę na zewnątrz i częstowali pierwszym kieliszkiem za darmo. Tracili klientów, bo ludzie przestali pić i zaczynali żyć pobożnie. Pamiętam, że nas dziewczynki pouczał, iż mamy się skromnie zachowywać i ubierać, by nie obrazić Pana Boga. Pamiętam też, że pomagał innym lecząc wodą ze źródełka. Prowadził życie godne naśladowania".

       Co mówią potomni o Piotrze Borowym? (3)

      Niech i autor opracowania, z którego korzystaliśmy przy przygotowaniu tych czytanek zaświadczy o Pietrze. Doktor Emil Kowalczyk stwierdza: "Zapamiętałem wspomnienia moich sąsiadek Justyny Rąbały i Ireny Karlak, zmarłych w latach 80tych XX wieku. Podkreślały one, że nie językiem ale postępowaniem miłował Pana Boga. W każdym człowieku widział Jezusa, zwłaszcza w ubogim i chorym. Żył jak prawdziwy święty – skromnie i w umartwieniu. W wielkiej uczynności dla bliźnich. Każdemu potrzebującemu oddałby ostatnie ubranie jak święty Marcin. Rozmowę o Borowym zwykły kończyć słowami: Uwidzis Emilku ón bedzie piyrsym świntym orawskim".

     Co my możemy zrobić dobrego dla Piotra Borowego?

    129Borowytablica (Kopiowanie).JPGModlić się o jego beatyfikację. Zwłaszcza po przychylnej opinii ks. Kardynała Stanisława Dziwisza dla takiej modlitwy. Opinii wyrażonej w dniu Jego wizyty w naszej parafii 16 czerwca 2010 r. Modlić się wzywając orędownictwa naszego świątobliwego Przodka. Szczególnie w sprawach, które jemu były bliskie i drogie. Na przykład tak:

      Chryste, Dobry Pasterzu, troszczący się o swój Kościół łagodnie i z miłością, znający każdą i każdego z nas po imieniu. Uwielbiamy Cię za osobę i dzieło Piotra Borowego, Apostoła Orawy. Dziękujemy Ci za to, że żyjąc w Lipnicy Wielkiej możemy wędrować po śladach, które na ścieżkach orawskich pozostawił Piotr Borowy. To są ślady dbałości o tożsamość narodową i religijną, poszanowania dla pracy na roli, wystrzegania się pijaństwa, rozluźnienia obyczajów i obojętności religijnej. Ślady zgody z bliźnimi, pomocy dobrosąsiedzkiej, opieki nad chorymi, gorliwej modlitwy oraz częstej spowiedzi i komunii św.       Wsłuchujemy się też w echo słów wędrownego nauczyciela katechizmu i w szelest kart pobożnych i mądrych książek, które oprawiał, rozprowadzał, albo tych, które sam napisał.
      Pozwól nam Jezu postępować podobnie. Postępować ku świętości. Prosimy Ciebie pokornie również za nim, by ten, który żył i umarł w opinii świętości – został przez Ciebie chwalebnie świętością otoczony. Który z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  


Menu:

Kalendarz litrugiczny:

 
Wtorek III tygodnia okresu wielkanocnego
16 kwietnia 2024r.

Warto wiedzieć:

Warto wiedzieć:

Trzech papieży przyczyniło się najbardziej do upowszechnienia Różańca:


1. Papież Pius V w 1566 roku zatwierdził formę tej modlitwy


2. Papież Leon XIII wprowadził październik jako miesiąc różańcowy. Widział w Różańcu oręż przeciwko atakom szatana.


3. Papież Jan Paweł II ogłosił Rok Różańca (2002/2003). Wprowadził również tajemnice światła. "Dzięki Różańcowi zawsze doznawałem otuchy" - wyznał.



 


xtml
css
e-parafia